poniedziałek, 8 października 2007

Aaaaaaaaaaaa!

Dziś odkryłem nową zabawę. W dodatku: znacznie lepszą niż ta, którą wymyśliłem kilka dni wcześniej (wydmuchiwanie lekarstwa z łyżeczki na ubranka – mama wtedy bardzo się złości i mówi, tak trochę smutno: „Łobuzie, chcesz być ciągle chory?!”; naprawdę nie wiem, o co jej chodzi, przecież od wydmuchiwania lekarstwa, zwłaszcza tego, które jem ostatnio, tego pomarańczowego, robią się takie ładne plamki na ubranku i nie dam sobie wmówić, że od takich plamek się choruje!).
Więc nowa zabawa to zabawa w krzyk. Trzeba się do niej dobrze przygotować, bo inaczej nie wychodzi. Wygląda to tak: przez chwilę jestem cicho i napinam brzuszek, potem zbieram w sobie (tak od dołu) powietrze, aż je poczuję w gardle, i dopiero wtedy krzyczę, najgłośniej i najdłużej jak tylko umiem: „Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!”.
Od tej zabawy wibruje mi w głowie oraz łaskocze w gardle. Robię się też cały ciepły w środku i w ogóle jest fajnie. Po takim krzyku chce mi się śmiać (to trochę przez to łaskotanie w gardle, choć przede wszystkim z zadowolenia) i… jeszcze więcej krzyczeć.
Nie rozumiem tylko, czemu inni nie chcą się ze mną w to krzyczenie bawić. Mama trochę próbowała, ale widziałem, że wcale nie krzyczy aż do łaskotania i ciepła, i wibracji. Chyba tylko udawała taki prawdziwy krzyk, żeby się trochę ze mną podroczyć. Zresztą szybko przestała i powiedziała coś o jakimś blaszanym bębenku – tego to już zupełnie nie zrozumiałem, ale już od dawna wiem, że moja mama jest dziwna.
Babcia za to za każdym razem, kiedy krzyczałem, mówiła, patrząc mi poważnie w oczy: „Jo-a-chim! Nie wol-no! Ciiiiiii!”. Było to bardzo zabawne, więc za każdym razem, jak to mówiła, starałem się jeszcze raz krzyknąć, tylko jeszcze głośniej, żeby usłyszeć to „Ciiiiiiii!”, bo ono tak fajnie świszczało w babci zębach. Babcię to chyba jednak denerwowało, choć – może nie, skoro ciągle powtarzała to „Ciiiiii!”?
Zresztą nie wiem, mam wrażenie, że wszyscy dorośli są jacyś dziwni. Ale staram się tym nie przejmować – w końcu znam już tyle fajnych zabaw.

Brak komentarzy: