sobota, 6 sierpnia 2011

Z Wawelu

Ja: - O rany, mamo, zobacz, teraz będzie tańczył człowiek z patelnią na głowie!
Mama: - Cii, kochanie, to jest hełm taki. I zobacz, jaki ma pióropusz, fajny, nie?
Ja: - No. Rzeczywiście. Patelnia z palmą na górze, ja nie mogę, hihi.
(Wszystkim dookoła chyba bardziej się jednak spodobało to, co mówiłem ja, niż wyjaśnienia mamy, może tylko dlatego, że ja nie starałem się wcale mówić cicho. A mama tak. No ale ja przecież się zdziwiłem, nie?).

***

Ja: - Tato, a tańce to się rodzą jak dzieci?
Tata: - Nooo, może... W pewnym sensie.
Ja: - Czyli tak z brzucha, tak? Jak dzieci?
***



A tu jest pan Buras. Jedna królewna (widzicie ją na zdjęciu) zabrała mu spodnie i miał gołe nogi. Naprawdę!

Mięśnie

Ja: - Wiesz, mamo, co ja robię?
Mama: - No co, Jachu? Biegasz?
Ja: - No, teeeż, ale nie o to mi chodzi. Ja, wiesz, wybieram mięśnie.
Mama: - ???
Ja: - No wybieram mięśnie. Ćwiczę i tak właśnie się wybiera mięśnie. Bo ja chcę zawsze wygrywać! To jak, mam już te mięśnie? Dobrze ćwiczę?
Mama: - Ekstracko! I wiesz co, już widzę, że masz całkiem nieźle wyrobione, eee..., wybrane, chciałam powiedzieć, mięśnie.