poniedziałek, 27 czerwca 2011

Siostrzyczka. Albo braciszek. Albo pies


Po drodze z parku.
Ja: - Mamo, a kiedy ja będę miał siostrzyczkę? Albo braciszka? Ale takiego prawdziwego, w naszym domku, żeby był na zawsze...
Mama: - Wiesz, Jachu, chyba nigdy...
Ja: - Ale dlaczego??! Ja chcę, zgódź się!
Mama: - Widzisz, kochanie, po pierwsze dlatego że mamie by było już ekstremalnie trudno z tobą i siostrzyczką czy braciszkiem. No bo przecież zobacz: na przykład tata z nami nie mieszka...
Ja: - No tak... Faktycznie... Ale... to nic przecież!
Mama: - ?
Ja: - No bo przecież my możemy zamieszkać u taty, prawda?
Mama: - Widzisz, Jachu, nie bardzo. Poza tym - przecież u taty ledwo tata się mieści, a co dopiero ja, ty i jeszcze mały dzidziuś... Tata ma 17 metrów, to bardzo, bardzo mało.
Ja: - Siedemnaście??? To strasznie dużo! Zobacz, ja mam cztery lata, i już mi mówisz, że to dużo, a przecież siedemnaście to więcej??! To co, mogę mieć siostrzyczkę? Albo braciszka? Albo chociaż pieska?

Brak komentarzy: